Turyści w Beskidach pomylili wilka z psem
Wilki z reguły unikają ludzi. Najczęściej same oddalają się od człowieka w momencie, kiedy tylko poczują obcy dla nich zapach. Te niezwykłe zwierzęta są w Polsce objęte ścisłą ochroną. W Beskidach żyją trzy watahy. Według informacji podanych przez badaczy, jedna grupa rodzinna żyje pod Romanką, druga jest w Worku Rajczańskim, a trzecia bardziej na wschód - w rejonie Rycerzowej. Spotkanie z tymi zwierzętami graniczy z cudem, jednak – jak się okazuje – jest możliwe. A doświadczyli tego ostatnio turyści, którzy wybrali się na górską wycieczkę.
Na jednym ze szlaków Beskidu Żywieckiego dostrzegli psa, który niósł szczenię i je upuścił. Po chwili postanowili zabrać ze sobą uroczego malucha. Później okazało się, że to wilk…
Pies raczej by się tak nie zachował. Przypuszczamy, że była to wilczyca. Miała pecha, że akurat szła grupa turystów. Trudno mieć pretensje do ludzi. Nie mieli bladego pojęcia, że to wilczek. Maluch wygląda jak szczenię psa w typie owczarka niemieckiego. Chcieli pomóc - twierdzi Sabina Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".
Wilczyca najprawdopodobniej została spłoszona. Niestety turyści przez swoją nieświadomość odebrali matce możliwość powrotu po szczenię.
Wszystko działo się w środku dnia, w niedzielę. Matka mogła w panice przenosić młode. To się normalnie nie dzieje. W przypadku zagrożenia wilki przenoszą młode tylko w godzinach późnowieczornych. Tu musiała być bardzo napięta sytuacja – zaznacza Sabina Nowak.
Wilczek ma wrócić do watahy
Przyrodnicy ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" chcą oddać 2-tygodniowego wilczka matce, gdy tylko będzie to możliwe. Zwierzak jest w doskonałej kondycji i wszyscy wierzą w to, że akcja się uda. Tymczasem szczenię przebywa w ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt, skąd wkrótce wróci do rodziny:
Czekamy na moment, gdy nieco odsapnie. Odżywiamy i ogrzewamy go. Intensywnie szukamy jego watahy.